Ekologia kosztuje
Treść
Choć w tym roku znacznie spadła liczba rolników, którzy zadeklarowali przestawienie produkcji na technologie ekologiczne, to jednak zainteresowanie prowadzeniem ekogospodarstw nadal jest wysokie. Zapewne ten rozwój byłby jeszcze szybszy, gdyby nie mało zasobne kieszenie Polaków.
Praktycznie większość polskich gospodarstw rolnych prowadzi bardziej ekologiczną produkcję niż ich koledzy ze starej Unii. U nas zużywa się przede wszystkim mniej nawozów sztucznych i chemicznych środków ochrony roślin na hektar upraw. Ale to oczywiście nie wystarcza, aby każdy rolnik otrzymywał certyfikat ekologicznej produkcji. Ci, którzy się na to decydują, muszą niemal całkowicie wyeliminować chemię ze swojego gospodarstwa. Podstawowymi nawozami są wtedy obornik i kompost, walka z owadami i szkodnikami odbywa się przede wszystkim mechanicznie. Oczywiście, takie technologie zapewniają wyprodukowanie zdrowej żywności, ale plony są zazwyczaj małe.
Ponieważ pierwsze gospodarstwa ekologiczne odniosły sukces, chętnych nie brakuje. Trzeba jednak przyznać, że jesteśmy dopiero na początku budowania silnego sektora rolnictwa ekologicznego. Z danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) wynika, że w 2005 r. pod rolnictwo ekologiczne przeznaczonych było około 160 tys. hektarów gruntów. Przodowało województwo zachodniopomorskie (prawie 28 tys. ha). Najmniej ziemi pod takie uprawy przeznaczono w Opolskiem (ponad 500 ha).
W 2005 r. największą powierzchnię użytków rolnych w gospodarstwach ekologicznych zajmowały łąki i pastwiska - 56 tys. ha, oraz zboża - prawie 39 tys. ha. Ponadto było też ponad 5 tys. ha sadów ekologicznych i 500 ha przeznaczonych pod warzywa.
Ubiegły rok był zresztą rekordowy pod względem zainteresowania rolników uzyskiwaniem certyfikatu ekologicznej produkcji. Chęć przejścia na taką technologię zgłosiło w pierwszym półroczu 2005 r. ponad
3 tys. rolników w całym kraju, podczas gdy w tym samym okresie bieżącego roku wpłynęło tylko 1,1 tys. wniosków. Z danych IJHARS wynika, że najwięcej zgłoszeń złożyli rolnicy w województwach: podkarpackim, lubelskim, mazowieckim i świętokrzyskim.
Rolników, którzy z chęcią przestawiliby się na tradycyjne metody upraw i hodowli, nie brakuje, ale wielu obawia się takiej zmiany. - Jesteśmy jeszcze za biedni, żywność ekologiczna jest droższa, więc i jej konsumentów niewielu, dlatego bezpieczniejsze okazuje się prowadzenie gospodarstwa "nieekologicznego" - uważa Tadeusz Jesionek, rolnik z okolic Radomia. - Chyba że w naszej okolicy pojawiłoby się takie gospodarstwo i odniosło sukces, wtedy i naśladowcy by się znaleźli. Chociaż syn mnie naciska, abyśmy pierwsi spróbowali - dodaje.
Chłonność krajowego rynku ma znaczenie kluczowe. Jednak coraz więcej konsumentów jest gotowych płacić nieco więcej za zdrową żywność.
Ponadto polscy rolnicy mogą więcej sprzedawać na rynku europejskim. Nasze jabłka, ziemniaki czy mięso są cenione ze względu na smak, jakość i cenę, która jest znacznie niższa niż podobnych produktów z krajów Europy Zachodniej. Dlatego perspektywy przed rolnictwem ekologicznym nie są najgorsze. Specjaliści zauważają jednak, że na razie nie ma jednak szans na to, aby był to dominujący sektor w polskim i europejskim rolnictwie.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2006-09-27
Autor: wa